niedziela, 25 stycznia 2009

(that's Italy, part 2)

Oto rzeczy, których nie dowiesz się podczas spotkania organizacyjnego dla wolontariuszy na festiwalu filmowym:
1. Co będziesz robić
2. Kto jest twoim szefem
3. Który to, no, ten - dyrektor festiwalu
4. Kiedy dostaniesz akredytację
5. WTF is going on
Ale za to:
1. Poprzenosisz pudla
2. Posiedzisz dwie godziny, sluchajac, jak koles czyta program
3. Posluchasz pogadanki, ktora slyszalas 20 razy podczas polskich festiwali, typu: "to was zapamiętają goscie", "jestescie bardzo wazni" itd.
4. Dowiesz się, że jednym z zadań wolontariuszy jest przygotowywanie spritza
5. Dowiesz sie, jak sie robi spritza (chociaz wiesz, pijesz go przeciez od 5 miesiecy)
6. Dowiesz sie, ze wy, urocze Poleczki, wrzucone zostalyscie do najwazniejszego kina, gdzie obslugiwac bedziecie otwarcie, zamkniecie itd, chociaz nazwiska wloskich celebrities, ktore nalezy wpuszczac w pierwszej kolejnosci, nic wam nie mowia

Ale za to: na otwarcie Benjamin Button, na zamkniecie film o myszach, ktory upatrzylas w katalogu pare dni wczesniej ("The tale of Desperaux" - Blażeju, mówi Ci to cos?), imprezy w Palazzo Re Enzo na Piazza Maggiore, gdzie zawsze chcialas wejsc, ale wydawalo ci sie, ze nie mozna, bo tam tylko fancy przyjecia, a Aperol jest sponsorem festiwalu.
It will be weird.