czwartek, 24 stycznia 2008

(z naszych kultowych zajęć o jedzeniu)

(kultowych, bo choć zazwyczaj nudne, można się na nich najeść; rozmowa o koszerności)

Staszek: ale bo ja bardzo, bardzo chciałbym coś powiedzieć.
Prowadząca: proszę.
Staszek: bo ja chciałbym powiedzieć, dlaczego krewetki są niekoszerne.
Prowadząca: dlaczego?
Staszek: bo one sobie chodzą po dnie morza; i jak tak sobie chodzą, to dotykają różnych okropnych rzeczy, cząstek martwych zwierząt i tego wszystkiego, co się na tym dnie zbiera. Bardzo chciałem powiedzieć o krewetkach.
Kasper: a jak jest z dziobakiem?

poniedziałek, 21 stycznia 2008

(zwątpienie)

Seminarium magisterskie, 9:45, na sali profesor + 4 osoby, z których 2 przeczytały zadane opowiadanie. K. nie przeczytała.

Prof: po fakcie, że narrator zamiast prawdziwej kobiety widzi animę, wnioskować możemy, że ma problemy z zasadą rzeczywistości.
K: (niepytana, sama z siebie) Tak, bo mnie się, jakby, wydaje, że on chce uciec od rzeczywistości...
Ja: (zastanawiam się, jak daleko jest z Olsztyna do Pułtuska i z powrotem)

Prof: Żeby zrównoważyć działanie złej animy, narrator powinien ustawić kateksję na jakąś rzeczywistą kobietę i z nią zrealizować swoje pożądanie.
K: (niepytana, itd) Ale bo mnie się wydaje, tak jakby z psychologicznego punktu widzenia, że to jakby nie wystarczy...
Ja: (myślę sobie, jak fajnie ma taki samotny kosmonauta: rozgląda się tak, rozgląda i nigdzie ani pół człowieka!)

Prof: no dobrze, a co jest symbolem kobiety w tym opowiadaniu? (jak ktoś przeczytał opowiadanie, zauważył, że każda kobieta ma wianuszek albo bukiecik, symbolem jest więc (no zgadnijcie) KWIATEK.
K: księżyc?
Ja: (wyobrażam sobie, jak rytmicznie uderzam jej głową o ścianę, raz, dwa, raz, dwa)

niedziela, 20 stycznia 2008

(z koncertu NOT, genialnego, zresztą)

Tuta: ej, bo dzisiaj jest w ogóle szczególny dzień, bo na stacji benzynowej, po drodze do Warszawy, Marcin wysikał kamień!
sala: konsternacja
Olga (do mnie): ale że nie UMARŁ!