poniedziałek, 28 lipca 2008

(wrocławskie błyskotliwości)

1. (podsumowanie)
Ja: Ja studiuję z Błażejem, ale nie wiem nawet, czy mnie kojarzy.
Michał: Z Błażejem? On bardzo dużo mówi.

2. (trafione w punkt)
Michał: Jest to określenie Pawła Felisa "nowohoryzontowe kino nudy", ale jest tu jeszcze inny typ filmów: takie, w których już w piątej minucie ojciec wali konia ręką martwego syna.

3. (kwestie narodowe)
Ja: Ale właściwie, to czemu my nie mówimy o niej po imieniu tylko per "Finka"?
Ula: No nie wiem, ja uważam, że to bardzo zabawne być Finką.
(...)
Ja: A jak ona tu weszła bez karnetu?
Ula: Powiedziała przy wejściu: "ojojoj, ja muszę oddać kluczyk koleżance i jestem taką malutką Fineczką." A tak naprawdę to to jest wielkie, bezczelne Fińsko!

4. (nauczyciele z Batorego)
Tomek: Moja babka od francuskiego kazała na siebie mówić "ekscelencjo", a że miałem słabe oceny i miałem szanse nie zdać, to przed maturą kazała mi podpisać oświadczenie, że po jej śmierci zaopiekuję się wszystkimi bezdomnymi kotami, które dokarmia.

5. (przyjaciele z Wro)
W Mleczarni podchodzi do nas słaniające się na nogach chłopię, a że rozmawiamy z Finką po angielsku, zaczynamy go wrabiać:
Tomek: She's from Finland, that one is italian, and the other one from Minsk.
Chłopię: And you?
Tomek: I'm from Cork, mate.
Chłopię: Corkmate? That sounds like a nice place!

6. (no i kolejna mądrość, jedna z tych moich)
Mleczarnia, moje imieniny.
Finka: What should we wish you?
Ja: Well, you could wish me a really nice boyfriend.
Finka: Or maybe a satisfying period of independence?
Ula: Independence is so fucking overrated.

sobota, 12 lipca 2008

(najważniejsze, to samemu siebie doceniać)

N: Tak w ogóle, to ja jestem obrazona.
M: Właśnie, o co chodzi?
B: O rany, o te koty...
N: No bo ja tu się przejmuję, pieniądze wpłacam, a ten mi pisze, ze "jakiś ten twój kot kaprawy".
B: Ojej, ja wpłacam na wodociągi, ale się nie obrazę, jak mi ktoś powie: "trochę krzywa ta rura"...
N: Ej, to chyba jeszcze zalezy od kontekstu!

Epilog na stacji metra:
B: Co ja dzisiaj takiego śmiesznego powiedziałem? Aaa, o tej rurze, hihihi.

czwartek, 10 lipca 2008

(geniusz psychologii)

O. staje nad trójką nieszczęśników o złamanych sercach:

- Ja wam zaraz wytłumaczę, co było nie tak w waszych związkach: u ciebie wszystko było jednostronne, bo twoja dziewczyna nigdy cię nie kochała; twój chłopak jest strasznie zakompleksiony i musi sobie kompensować te kompleksy, a ty nie byłaś dla niego wystarczającą zdobyczą; a twój chłopak... no, twój chłopak generalnie miał wszystko w chuju.

środa, 2 lipca 2008

(robię badania o tym, jaki procent Włochów nie rozumie czytanego tekstu)

Ja: (...) Io saro li per lo scambio Erasmus per il primo semestre e Ti sarei molto grata per delle informazioni sul posto che hai da offrire. (czyli: przyjezdzam na wymianę Erasmus na pierwszy semestr i byłabym ci wdzieczna za informacje o oferowanym przez was miejscu)

Włoszka: Da Settembre si libera un posto letto nella mia camera. (od września zwalnia sie łóżko w moim pokoju)

Ja: cośtam, cośtam, wszystko mi się bardzo podoba.

Włoszka: cośtam, cośtam, a jak długo będziesz w Bolonii?

Ja: Come ti ho scritto, saro a Bologna da meta Settembre (ovviamente paghero per tutto il mese) fino alla fine del primo semestre, cioe fine Gennaio. (czyli: Tak jak ci pisałam, będę od połowy września, ale zapłacę za cały, do końca stycznia, czyli przez pierwszy semestr).

Włoszka: Tylko pierwszy semestr? Aaa, to ja nie zrozumiałam. No to nie.